Przemysł chemiczny jest wciąż w szoku po publikacji najnowszych propozycji resortu środowiska w sprawie podziału uprawnień do emisji dwutlenku węgla na lata 2008-2012.
Opublikowany w lutym projekt podziału uprawnień do emisji CO2 nie jest korzystny dla większości branż przemysłu, w tym dla polskiej chemii. Resort obciął "chemikom" przydział o ponad 22 proc., do 5,27 mln ton rocznie. Przedstawiciele czołowych przedsiębiorstw chemicznych głośno mówią o niesprawiedliwości w obliczu sporych inwestycji (planowany wzrost mocy produkcyjnych), jakie zamierzają zrealizować.
Z analizy dokumentu wynika, że wyraźnie spadł też przydział m.in. dla hutnictwa i przemysłu papierniczego. Odpowiednio o 18 i 24 proc. Beneficjentem tych zmian jest elektroenergetyka, która podjęła skuteczny lobbing (widmo znaczących podwyżek cen energii) po przedstawieniu niekorzystnego dla niej podziału uprawnień w grudniu ubiegłego roku. Co ciekawe, mimo że same elektrownie otrzymały limit emisji o 12 proc. większy, to producenci prądu wciąż są niezadowoleni z aktualnych propozycji resortu środowiska - napisał "Parkiet".
Grono firm, w tym spółek giełdowych, które muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jest duże. Dotyczy to zarówno takich tuzów, jak Orlen i Lotos (tracą względem grudniowego projektu odpowiednio 5 i 9 proc. przydziału) czy innych przedsiębiorstw: Puławy (-12 proc.), Police (-30 proc.), Synthos (-34 proc.) czy Dębica (-33 proc.). Powodów do zadowolenia nie mają też przedsiębiorstwa niepubliczne. Mniejsze uprawnienia otrzymały m.in. Zakłady Azotowe Kędzierzyn, Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach czy Michelin Polska - wyliczya "Parkiet".
Co w takim razie czeka nas w najbliższym czasie w branży chemicznej? - pyta "Parkiet". - Mamy poczucie pewnej niesprawiedliwości. Grudniowy projekt był optymalny, a jego założenia klarowne. Spory wpływ miał czynnik ekologiczny. Tymczasem nowy przydział uprawnień do emisji dwutlenku węgla uwzględnia głównie interes energetyki i naciski Ministerstwa Gospodarki. Skutki tych zmian spłyną jednak wprost na przedsiębiorstwa z branży - mówi Agata Drewniak z Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego (PIPC).
Izba już w dniu publikacji nowych kwot stwierdziła, że produkcja chemiczna w Polsce stanie się jeszcze mniej konkurencyjna - w efekcie wzrośnie import. Warto bowiem pamiętać, że już dziś mamy 8 mld euro (28,7 mld zł) deficytu w handlu chemikaliami.
Przedstawiciele firm twierdzą, że skutkiem proponowanych zmian może być ograniczenie nowych inwestycji, a w skrajnych sytuacjach także produkcji. Niewykluczone są też podwyżki cen najróżniejszych towarów. Nie ukrywa tego chociażby Alicja Górska, rzecznik Zakładów Azotowych Kędzierzyn. Jej zdaniem, ceny produkowanych przez firmę nawozów i komponentów do np. farb czy kosmetyków po prostu wzrosną. Obawy wyrażają też inne spółki, zwłaszcza w kontekście realizowanych inwestycji - czytamy w "Parkiecie".
Światełkiem w tunelu dla "poszkodowanych" branż są słowa Adama Czerwińskiego, szefa parlamentarnego zespołu ds. energetyki.
- W kwestii podziału uprawnień do emisji CO2 nadal mamy pewne pole manewru. Projekt może ulec jeszcze korekcie - zapowiada poseł. Czasu nie jest jednak zbyt dużo, bo ustalenia, zgodnie z harmonogramem, powinny być ostatecznie zakończone w najbliższych dniach. Do zorganizowania okrągłego stołu, przy którym usiedliby wszyscy zainteresowani, przygotowuje się organizacja Forum CO2, skupiająca przedstawicieli większości branż krajowego przemysłu (w tym Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego). - Musimy jako branża zewrzeć szeregi. To ostatni moment na wspólne działanie, które powstrzyma silne lobby energetyczne - podkreśla szef Synthosa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Uprawnienia do emisji CO2 - tykająca bomba w branży chemicznej