Polityczni nominaci koalicji PO-PSL w zarządzie spółki Ciech żądają gwarancji wypłaty milionowych odpraw na wypadek utraty posad.
Obecnie zapisy o rocznym zakazie konkurencji zapewniają im w razie odwołania wypłatę odpraw odpowiadających 12 pensjom (jedna wynosi ok. 50 tys. zł). Członkowie zarządu chcą półtorarocznego zakazu konkurencji i 100 proc. kwartalnej premii. Jeśli wyłoniona tydzień temu nowa rada nadzorcza Ciechu zaakceptuje te roszczenia, będą oni mieli prawo do ponadmilionowych odpraw. Poprzednia rada, w której zasiadali niezależni przedstawiciele wskazani przez mniejszościowych akcjonariuszy, odrzuciła ich wniosek.
Zdaniem Macieja Grelowskiego, szefa rady głównej Business Centre Club, właśnie do takich sytuacji prowadzi obsadzanie kierowniczych stanowisk ludźmi z politycznego klucza - czytamy w "Newsweeku".
- Wykazują się głównie skutecznością w walce o własne wynagrodzenia - tłumaczy "Newsweekowi" Grelowski. I dodaje: - Praktyka upychania przez Ministerstwo Skarbu Państwa przypadkowych osób w spółkach giełdowych zagraża ich wartości rynkowej i godzi w interesy pozostałych akcjonariuszy.
Sami zainteresowani nie odpowiedzieli na skierowane do zarządu pytania dotyczące ich wynagrodzeń. - Szczegóły umów o pracę stanowią tajemnicę spółki - powiedział "Newsweekowi" Waldemar Grzegorczyk, rzecznik Ciechu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Szefowie Ciechu zażądali gigantycznych odpraw