Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Coraz większa konkurencyjność, potrzeba nowych wysoko zaawansowanych rozwiązań, walka o dostęp do tanich surowców. Wszystko to sprawia, że chemia musi mierzyć się z wielkimi wyzwaniami. Jak im sprostać? Z TTIP?
Choć jeszcze całkiem niedawno europejska chemia dominowała na światowym rynku, to od pewnego czasu straciła już pozycję lidera na rzecz koncernów azjatyckich. Nadal jednak branża chemiczna odgrywa w europejskim przemyśle bardzo poważną rolę, a nazwy spółek takich jak BASF, Bayer, czy Yara są szeroko znane.
Europejskie firmy chemiczne różnie mogą próbować zareagować na zmiany jakie zachodzą na rynku. Jak uważają specjaliści, kluczem jest zaoferowanie lepszego produktu. Odbiorcy zwracają co prawda uwagę na ceny, ale u tych najbogatszych liczy się przede wszystkim jakość. Aby oferta naszych firm była konkurencyjna musimy oferować najlepsze wyroby. Jak to osiągnąć? Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem jest innowacyjność. Polskie firmy nie mogą przeznaczyć na badania takich kwot, jakie wydaje na przykład BASF, czy Dow, jednak kluczowe spółki przeznaczają na działy R&D coraz większe środki. Prawdziwą rewolucją jest także odejście - chyba już definitywne - od badań, które nie miały komercyjnego zastosowania. Teraz widoczna jest zmiana filozofii podejścia. Branża chemiczna chce inwestować w badania, ale takie które mogą przynieść wymierne korzyści finansowe.
- Nasz potencjał jest ograniczony, nie możemy sobie pozwolić na wszystko. Jednak widać zmiany na rynku, polskie firmy stawiają na badania i jest to godne podkreślenia - mówi Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.
Jag zgodzili się rozmówcy, nie zawsze jest możliwe kupno najlepszej licencji, a prace badawcze także nie zawsze kończą się sukcesem. Jedną ze światowych tendencji jest kupno przez potentatów chemicznych mniejszych konkurentów.
Czy w wyścigu po zagraniczne spółki mogą wziąć udział polskie firmy? Niedawno o dużym przejęciu informował Synthos. Polska spółka staje się czołowym graczem na rynku styropianowym. Za ponad 350 mln zł kupuje biznes styropianowy od giganta chemicznego Ineosa.
- Chcemy umacniać się na rynku, ale i także rozwijać nowe kierunki działalności. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to łatwe. Ekspansja zagraniczna polskich przedsiębiorstw chemicznych nie jest niemożliwa, ale jest z pewnością bardzo trudna - przyznaje Tomasz Kalwat, prezes Synthosa.
Widoczne jest to zwłaszcza poza granicami naszego kontynentu, gdzie główną rolę odgrywa skala działalności - zgodnie z przysłowiem "duży może więcej", zwłaszcza że w dostaniu się na niektóre rynki potrzebne jest pokonanie wielu trudnych administracyjnych barier.
Taką barierą może być problem z zabezpieczeniem finansowym transakcji. Trudno aby do niej doszło, gdy na przykład pomiędzy krajami utrudnione są kontakty handlowe.
Problemem i zagrożeniem dla branży chemicznej mogą być także nowe restrykcyjne przepisy, dotyczące na przykład emisji. Firmy nie podlegające takim przepisom mają po prostu łatwiej. Natomiast kluczem do rozwoju może być zagwarantowanie tanich źródeł surowców. Nie trzeba chyba podkreślać, że łatwiej jest konkurować tym firmom, które mają dostęp do tanich źródeł np. gazu. To zresztą jest jednym z głównych powodów renesansu branży chemicznej w USA. Napędza ją tam, w znacznym stopniu, tani gaz łupkowy.
Rozmówcy zastanawiali się jak na europejska branże chemiczną mogą wpłynąć zmiany wynikające z partnerstwa transatlantyckiego (TTIP). Zdania są podzielone. TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji) – porozumienie handlowe negocjowane od 2013 roku, którego głównym celem jest utworzenie strefy wolnego handlu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską, wciąż budzi kontrowersje. Z pewnością zaletą porozumienia byłoby zniesienie taryf.
- W odniesieniu do taryf, TTIP powinno wyeliminować wszystkie taryfy chemiczne bez wyjątków. Zyski będą znaczne. W sumie obie strony płacą około 1,5 mld euro (szacunkowo) do odpowiednich budżetów. Usunięcie barier taryfowych wpłynie zatem na obniżkę kosztów transakcji - mówi Andreas Gietl, dyrektor zarządzający BASF Polska.
TTIP może zapewnić również firmom europejskim dostęp do energii i surowców z USA. Rosnące różnice w kosztach energii między UE a USA w wyniku boomu gazu łupkowego wpływają na konkurencyjność podmiotów. Dla firm europejskich także to daje szansę na spadek kosztów.
Według Roberta Stankiewicza, prezesa zarządu Dow na Polskę i kraje bałtyckie następstwem TTIP może być także możliwość wejścia na rynki amerykańskie mniejszych firm z Europy. Dotychczas nie stać było je bowiem często na kosztowny i długotrwały proces certyfikacji na tamtejszym rynku. Teraz wystarczać będzie, że wyroby firmy dostaną jeden - europejski - certyfikat, bo będzie on ważny także w USA.
Nastroje próbuje jednak hamować Jacek Podgórski, prezes Anwilu. Jak przyznaje, TTIP - choć niewątpliwie ma zalety - to jednak dla naszych firm może być sporym wyzwaniem, bo zaostrzy konkurencję na rynku. Jego zdaniem, największymi beneficjentami umowy będą wielkie koncerny chemiczne.
9
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Przed polską i europejską chemią nie brakuje wyzwań