Tani gaz w USA stworzył przewagę konkurencyjną uderzającą m.in. w sektor chemiczny w Europie. W jaki sposób europejskie firmy chemiczne mogą walczyć o globalny rynek?
Rewolucja łupkowa w Stanach Zjednoczonych uruchomiła proces reindustrializacji USA. Niskie koszty energii i elastyczny rynek pracy przekonują coraz więcej firm do tego, żeby przenieść produkcję do Północnej Ameryki. Ta zmiana uderza przede wszystkim w Japonię i "starą" Europę.
Do najbardziej poszkodowanych należy sektor chemiczny. Gaz jest jednym z najważniejszych surowców niezbędnych do produkcji nawozów sztucznych, tworzyw czy materiałów syntetycznych, a przewaga kosztowa Amerykanów sprawia, że w 2015 r. produkcja chemiczna w USA będzie o 29 proc. tańsza niż w Niemczech, 27 proc. niż we Francji i 17 proc. tańsza niż w Wielkiej Brytanii. Ilustruje to skala możliwych inwestycji w moce produkcyjne w Ameryce Północnej - np. łączne inwestycje w moce produkcyjne amoniaku zaplanowane na lata 2014-17 to ponad 9 mt rocznie (ok. 5% obecnych światowych mocy produkcyjnych w amoniaku).
W jaki sposób europejskie firmy chemiczne mogą walczyć o utrzymanie konkurencyjności? Mogą rozwijać nowe moce produkcyjne w USA i Kanadzie (co robi np. norweska Yara), albo spróbować importować tańsze surowce do Europy, czego dobrym przykładem jest szwajcarski Ineos.
Tu warto zaznaczyć, że przy eksploatacji łupków często pozyskuje się nie tylko gaz ziemny (metan), ale i bardziej złożone węglowodory (np. etan). Szefowie Ineos dostrzegli w tym szansę na zbudowanie alternatywnego źródła zaopatrzenia w surowiec dla zakładów petrochemicznych w Rafnes, zlokalizowanych w Norwegii, mimo że ta posiada własne bogate zasoby gazu. Zakłady te, jako jedne z nielicznych w Europie, bazują na krakingu parowym etanu, do tej pory pozyskiwanego przy okazji wydobycia gazu w Norwegii. Projekt zakłada pozyskanie etanu ze złóż łupkowych Marcellus w USA, dostarczenie do portu, skroplenie, transport morski to Norwegii i po rozprężeniu - wykorzystanie jako surowca. Jednocześnie o 25 proc. zostanie zwiększona zdolność produkcyjna zakładów. Tańszy surowiec, nawet po uwzględnieniu dodatkowych kosztów logistyki, zapewni zakładom w Rafnes bardzo dobrą pozycję konkurencyjną na rynku europejskim. Projekt jest już w realizacji - produkcja z amerykańskiego etanu ma ruszyć w 2015 r.
Posunięcia Ineos zasługują na uwagę przedstawicieli największych europejskich grup chemicznych. Jest to przykład na to, że Stary Kontynent może mieć szybciej korzyści z łupkowej rewolucji, pomimo że eksport samego gazu ziemnego z USA może być ograniczony. Idąc za posunięciem Ineosu, europejskie firmy chemiczne mogą budować w podobny sposób dostęp do innych kluczowych surowców czy półproduktów, które można transportować na duże odległości - jak np. amoniak czy propylen.
Europa musi sobie zdać sprawę z tego, że uczestniczy w walce o globalny rynek chemiczny i to od jej decyzji zależy, czy wywalczy sobie miejsce przy stole, przy którym będzie toczyć się gra.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jak europejska chemia odpowie na amerykańskie wyzwanie?