Grupa Azoty stawia na polimery, Anwil rozbudowuje zdolności nawozowe. Spółki bez pardonu zmierzają na teren będący jeszcze niedawno domeną rywala. Sytuacja sprzed dekady, gdy wojna podjazdowa firm chemicznych trwała w najlepsze, może się powtórzyć.
- Duża podaż nawozów już raz zaowocowała wojną cenową polskich spółek chemicznych.
- Dla Orlenu rozbudowa Anwilu to wyższe zyski spółki dzięki zagospodarowaniu nadwyżek amoniaku.
- Warta ponad 5 mld zł inwestycja Azotów to wejście na teren, gdzie obecny jest już mocno Orlen.
Ostra rywalizacja na polskim rynku chemicznym nie jest niczym nowym. Szczególnie silna była w pierwszej dekadzie obecnego wieku. Spółki tzw. wielkiej syntezy chemicznej (czyli firmy wchodzące w skład obecnej Grupy Azoty) podkupowały sobie klientów. By utrzymać płynność finansową, uciekały się do swoistej wojny podjazdowej.
Przypomnijmy sytuację z 2005 roku, jaką opowiedział nam późniejszy dyrektor handlowy w dużej polskiej firmie chemicznej.
- Właśnie wynegocjowałem umowę na sprzedaż nawozów u jednego ze sporych dystrybutorów nawozów sztucznych na Opolszczyźnie. Dosłownie kwadrans po naszym wyjeździe od dystrybutora zawitali tam dwaj panowie z konkurencyjnej firmy. Zaproponowali te same warunki, ale dystrybutor miałby o kilka punktów procentowych wyższą marżę. Ponieważ znaliśmy się już od pewnego czasu, zadzwonił do mnie i powiedział o całej sytuacji. Musiałem przystać na jego warunki – powiedział nam nasz rozmówca.
Historia lubi się powtarzać
Czy taka sytuacja się może powtórzyć? Były minister skarbu, obecnie poseł PO Włodzimierz Karpiński nie kryje, że ma pewne obawy i konieczny jest nadzór właścicielski. To jednak wcale nie będzie łatwe, o czym nieco później.Nasze największe firmy chemiczne Grupa Azoty i PKN Orlen (a dokładnie wchodząca w skład grupy spółka Anwil Włocławek) mocno inwestują. Wydaje się, że konflikt interesów jest niemożliwy do uniknięcia.
- Jeśli Anwil wybuduje nowe instalacje nawozowe, to znacząco pogorszy pozycję rynkową Grupy Azoty, która i tak obecnie nie potrafi zarabiać na nawozach. Problemem jest rosnący import nawozów ze Wschodu i ceny gazu wynikające z ustawowo zagwarantowanej monopolistycznej pozycji PGNiG - mówi Janusz Wiśniewski, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej, a w przeszłości prezes spółek chemicznych i Orlenu.
KOMENTARZE (17)
Do artykułu: Anwil i Azoty inwestują i wchodzą sobie nawzajem w drogę