Zasadnicza wartość PFR dla przedsiębiorców to połączenie różnych instrumentów w pakiety usług i produktów dostępnych w jednym miejscu - wskazuje prezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys w rozmowie z Jackiem Ziarno.
Na początek pytanie, które zadałem wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu... Polski Fundusz Rozwoju (PFR) ma być przejawem sprawniejszego wsparcia firm przez państwo. Czy nie obawia się pan trudno sterowalnego molocha?
- PFR będzie relatywnie niedużą instytucją rozwoju, zwłaszcza w porównaniu do takich krajów jak Niemcy, Włochy czy Francja. Jego kapitał własny wyniesie ok. 13 mld zł, aktywa na koniec zeszłego roku sięgnęły zaś 50 mld zł. Zespół liczy w sumie ok. 2,5 tys. osób. Z całą pewnością nie mówimy tu o molochu, lecz o bardziej zintegrowanej, nowoczesnej i efektywnej organizacji, działającej w ramach spójnej strategii.
Skala działania jest rozległa.
- Zakres instrumentów jest kompleksowy, ale gdy pracowałem w PKO BP, mieliśmy w grupie 12 podstawowych, zintegrowanych z bankiem spółek produktowych. Grupa PFR ma obejmować kilka spółek - centrów kompetencji i produktów - działających na jednej platformie operacyjnej (co umożliwi synergie kosztowe) i z jednym punktem kontaktu dla odbiorców.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa
regulamin.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wcale nie moloch