Prawo ogranicza możliwość likwidacji "bomb ekologicznych"

Prawo ogranicza możliwość likwidacji "bomb ekologicznych"
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Kwestie prawne, przede wszystkim brak odpowiednich regulacji dotyczących własności skażonych gruntów, to główne ograniczenie w likwidowaniu najgroźniejszych dla środowiska składowisk opadów po dawnej działalności przemysłowej, nazywanych często "bombami ekologicznymi".

Na brak właściwych regulacji dotyczących tej kwestii zwracała uwagę prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach Gabriela Lenartowicz podczas zorganizowanej w czwartek w Sosnowcu konferencji "Rola funduszy ekologicznych w likwidacji zagrożeń dla środowiska oraz tzw. bomb ekologicznych w woj. śląskim".

Wśród najgroźniejszych śląskich "bomb ekologicznych" wymieniane są: składowiska po Zakładach Chemicznych "Tarnowskie Góry" w Tarnowskich Górach, Zakładach Chemicznych "Organika Azot" w Jaworznie, Hucie Metali Nieżelaznych "Szopienice" w Katowicach, Przedsiębiorstwie Materiałów Izolacji Budowlanej "Izolacja" w Ogrodzieńcu i byłej Rafinerii Czechowice w Czechowicach Dziedzicach.

Jak podkreślała w czwartek Lenartowicz, Fundusz współfinansuje m.in. zamknięcie kolejnej kwatery na składowisku po dawnych Zakładach Chemicznych "Tarnowskie Góry" - największej "bomby ekologicznej" na Górnym Śląsku. Rozwiązywany jest jednak tylko problem części składowisk na gruntach znajdujących się we władaniu Skarbu Państwa.

"Musimy zewrzeć szeregi, by doprowadzić do właściwej regulacji stanu prawnego pozostałej części tego składowiska, które jest w rękach prywatnych. Tam - nawet jeśli mielibyśmy tak ogromne środki - nie możemy przeznaczyć publicznych pieniędzy na grunt, który jest własnością prywatną" - zaznaczyła prezes katowickiego Funduszu.

Brak takich regulacji uniemożliwia także wykorzystanie do likwidacji wielu "bomb ekologicznych" funduszy unijnych. Choć Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko przeznacza część środków na rewitalizację terenów poprzemysłowych, także zdegradowanych odpadami, wymogiem jest pełne władanie podmiotu publicznego nad takim obszarem.

"Tak było w przypadku składowiska w Tarnowskich Górach, gdzie wniosek złożony w poprzednim okresie programowania nie mógł zostać sfinansowany, bo część tego gruntu została swego czasu sprzedana osobom fizycznym" - dodała Lenartowicz. Sprzedaży 10 ha dawnego poligonu, gdzie m.in. składowano odpady, dokonała Agencja Mienia Wojskowego.

Jak podkreśliła, takie przypadki wymagają pilnego wyeliminowania barier prawnych, także ustawowo. Przygotowywane są m.in. projekty zmian pozwalających łatwiej regulować stan prawny nieruchomości, na których zalegają niebezpieczne odpady, a także inne nieruchomości poprzemysłowe mogące zostać poddane rewitalizacji.

Brak tych regulacji jest dotkliwy. Fundusz ocenia m.in. że do czasu wyczerpania środków unijnych z okresu programowania 2007-2013 nie uda się uregulować sytuacji w Tarnowskich Górach, chyba że - wskazała Lenartowicz - zdarzy się szczególna okoliczność, np. właściciel zgodzi się na sprzedaż państwu 10 ha gruntu po cenie wcześniejszego zakupu.

Taką możliwość prywatny właściciel części tarnogórskich składowisk kilkakrotnie wykluczał, zgadzając się na sprzedaż gruntów, ale po znacznie wyższej cenie lub ich zamianę. Dlatego władze regionu widzą szansę w zmianie ustawy o inwestycjach rządowych, która pozwoliłaby na wywłaszczenia w celu likwidacji składowisk niebezpiecznych odpadów.

Tarnogórska "ekologiczna bomba" szkodzi środowisku, przede wszystkim wodom podziemnym. Podczas 70 lat działalności Zakładów bezpośrednio na nieuszczelnionym podłożu zgromadzono odpady zawierające m.in. związki baru, boru, cynku, miedzi, strontu, kadmu, ołowiu i arsenu.

Toksyczne związki przez lata swobodnie przenikały do zbiorników wód podziemnych w rejonie gliwickim i lubliniecko-myszkowskim. Jak zbadano, początkowo przenikało do nich rocznie około 400 ton toksyn, w ostatnim czasie ok. 140 ton. Wszystkie studnie głębinowe w pobliżu byłych Zakładów Chemicznych zamknął sanepid.

Przestoje w kilkunastoletnich pracach rekultywacyjnych wpłynęły na wysokość kosztów całej inwestycji. Do tej pory na unieszkodliwienie toksycznych odpadów w Tarnowskich Górach wydano ok. 220 mln zł. Według Lenartowicz, do zakończenia całości prac potrzeba jeszcze ok. 100 mln zł zwaloryzowanych o kolejne lata.

Dotąd zabezpieczono ponad 14 ha terenu, uregulowano 700 m koryta płynącej w pobliżu składowiska rzeki Stoły. Do unieszkodliwienia pozostało ok. 600 tys. m sześc. odpadów. Władze prowadzącego rekultywację powiatu tarnogórskiego oceniają, że część odpadów na terenach Skarbu Państwa uda się unieszkodliwić do końca 2011 r.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Prawo ogranicza możliwość likwidacji "bomb ekologicznych"

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!