Co czeka europejska chemię, jaki będzie miał na nią wpływ pakiet klimatyczny - te zagadnienia zdominowały panel "Sektor chemiczny w Europie" podczas III Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
- W 2050 będzie nas na Ziemi 3 mld więcej niż obecnie, w tym samym czasie powierzchnia gruntów uprawnych zwiększy się tylko o pięć procent. Jedyne rozwiązanie to nawozić. Zresztą już kilka lat temu Indie dopłacały do nawozów 22 mld dol. rocznie, by zwiększyć plony i zapobiec problemom związanym z głodem. Tymczasem UE nakłada nowe regulacje, które uderzają w branżę nawozową. Teraz mówi się, że za tonę emisji trzeba będzie zapłacić 30 euro. A co z branżą się stanie, jeśli tona emisji będzie kosztować 100 euro – zastanawiał się Paweł Jarczewski, prezes Puław.
Wtórował mu Patryk Stolarzewicz z BASF Polska. – Już w ubiegłym roku spełniliśmy wymogi dotyczące emisji. Niestety mówi się o kolejnych jeszcze ostrzejszych regulacjach. W 2013 roku nasza firma wyda około 100 mln euro na nabycie praw do emisji. Chcemy równych reguł dla wszystkich firm biznesu chemicznego. Sprzeciwiamy się narzucaniu obowiązków tylko na firmy funkcjonujące w UE – powiedział Stolarzewicz.
Zagrożenie w pakiecie widzi także Marek Serafin, wiceprezes PKN Orlen, odpowiadający w spółce za kwestie petrochemiczne. - Pakiet klimatyczny ogranicza menedżerów w swobodzie podejmowania decyzji finansowych. Inwestujemy nie tam, gdzie jest zysk, ale tam gdzie jest koszt. Nie jesteśmy przeciwko czystym paliwom, ale nasze finanse nie są z gumy, mamy ograniczone możliwości. Są opracowania mówiące, że pakiet ograniczy wzrost gospodarczy i podniesie stopę bezrobocia. Trzeba się zastanowić, czy realizować go z taką determinacją i wyznaczać coraz ambitniejsze cele - stwierdził Serafin.
Zatroskania sytuacją nie krył wiceminister skarbu Adam Leszkiewicz. - Europa nie powinna niszczyć własnego przemysłu chemicznego. Powstaje pytanie, jak konkurować z firmami spoza Europy. Nam pozostały dwa kierunki działań: albo wdrożyć, albo zaskarżyć decyzję KE do ETS – przyznał wiceminister.
Zdaniem Cezarego Możeńskiego, dyrektora Instytutu Nawozów Sztucznych w Puławach, za bardzo restrykcyjną polityką Unii dotyczącą emisji stoi lobby atomowe i rosyjski gigant gazowy Gazprom. To one zyskają najbardziej na wprowadzonych przez UE regulacjach dotyczących ograniczania emisji.
- Trzeba zobaczyć, kto najbardziej zyska na regulacjach. Ich największymi beneficjentami są producenci energii korzystający z elektrowni jądrowych i oraz dostawcy gazu – stwierdził dyrektor Instytutu.
Tymczasem przed firmami chemicznymi obok wyzwań związanych z emisjami stoi wiele innych. Np. wiceprezes Puław Zenon Pokojski wymieniał potrzebę zmian na samym rynku nawozowym i potrzebę dostosowania się do nowych potrzeb rolników.
Zafrapowania sytuacją na rynku nawozowym nie krył także Jacob Hansen, dyrektor generalny Fertilizers Europe (organizacji skupiającej branżę nawozową). Jego zdaniem polityka klimatyczna Unii Europejskiej oznacza ogromne wyzwania dla całej branży, którym nie będzie łatwo sprostać. Co więcej w uprzywilejowanej pozycji stawia producentów nawozów, którzy nie podlegają regulacjom unijnym.
Dariusz Malinowski
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pakiet klimatyczny pod ogniem krytyki