Władze obwodu lwowskiego zapewniają: Rrobimy, co możemy, żeby pomóc polskiej firmie. - Zaproponowano nam, żebyśmy przenieśli fabrykę gdzie indziej - opowiada prezes Organiki Dariusz Kwieciński.
"Gazeta" poprosiła o stanowisko władze obwodu lwowskiego - odpowiednika naszego województwa. Po kilku dniach dostała paradoksalną odpowiedź. Wynika z niej, że zezwolenie organów nadzoru ekologicznego Polisyntezu na działalność wygasło 1 lipca 2008 r., a nowe nie może zostać wydane, bo nie można zmierzyć poziomu emisji zanieczyszczeń. A poziomu emisji nie można zmierzyć, bo fabryka nie prowadzi przecież działalności, ponieważ jest zablokowana przez mieszkańców Bibrki.
- Z zezwoleniem nie mielibyśmy problemów, w końcu linia produkcyjna jest taka sama jak wcześniej - mówi "Gazecie" prezes Organiki Dariusz Kwieciński.
Władze obwodu napisały też, że podjęły "szereg działań", by zażegnać konflikt, który został wzięty pod "szczególny nadzór" administracji obwodu. Zdaniem Kwiecińskiego jednak administracja najchętniej pozbyłaby się problemu, żeby nie drażnić mieszkańców Bibrki. - Na jednym ze spotkań wprost zaproponowano nam - przenieście fabrykę gdzie indziej. Władze obiecały nawet znaleźć konkretne miejsce na terenie obwodu. Zastanawialiśmy się nad tym, ale kosztowałoby to 2 mln euro - opowiada Kwieciński. Tymczasem wartość całej inwestycji sięgnęła 5 mln, a fabryka jeszcze nie zaczęła przynosić zysku - czytamy w "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Organika nie rezygnuje z walki o fabrykę na Ukrainie