Sprzedając Rosjanom Grupę Tarnów narażamy na poważne kłopoty pozostałe zakłady chemiczne i PGNiG. Tak negatywnej rekomendacji Rosjanie w znacznej części sami sobie są winni.
Sprawa nie jest błaha. Od wielu lat w branży chemicznej mówiło się, że potrzebny jest duży zagraniczny inwestor. Najlepszym byłaby topowa firma, która ma albo tani surowiec, albo dysponuje know-how i w obu przypadkach ma gotówkę. Chemiczni prezesi marzyli o niemieckim BASF , amerykańskim DOW, czy międzynarodowej Yarze. W ostatnim czasie wspominano także o inwestorach arabskich.
Pierwszy krok robią Rosjanie
Nic wiec dziwnego, że decyzja Rosjan by ogłosić wezwanie jest dla wielu zaskoczeniem. Inna sprawa, czy takim być powinno. Komunikat Acrona nie pozostawia złudzeń. Rosjanie chcą przejąć całkowitą kontrolę nad Grupą Tarnów. Chcą skupić 66 proc. akcji GT.
Paradoksalnie komunikat rosyjskiego potentata jest sformułowany bardzo rzeczowo.
- Obserwując dużą zmienność uwarunkowań ekonomicznych, a także rosnące ceny surowców, wierzymy, że konsolidacja aktywów jest najlepszym środkiem by wciąż osiągać dobre wyniki oraz dalej dynamicznie się rozwijać zarówno w przypadku Acronu, jak i Azotów Tarnów - powiedział Władimir Kantor, wiceprezes Grupy Acron ds. strategii, cytowany w komunikacie.
Kantor doskonale zdiagnozował sytuację w branży chemicznej. Duży może znacznie więcej. Decyzja Rosjan aby przejąć Grupę Tarnów jest jak najbardziej racjonalna.
Co z Puławami?
Jednak to co dobre dla Rosjan niekoniecznie musi takim być dla polskiej gospodarki. Można więc zapytać, czy resort skarbu na wezwanie Rosjan nie powinien pozytywnie odpowiedzieć? Odpowiedź jest krótka nie.
Problem w tym, że kupując Grupę Tarnów, Rosjanie będą już tylko o krok od całkowitej dominacji na naszym rynku chemicznym. Trudno bowiem, że poprzestaną tylko na firmie z Małopolski. Kolejnym krokiem będą Puławy.
Być może niechęć do Acronu nie byłaby taka duża gdyby nie to, że zdaniem wielu, Rosyjskie koncerny konkurują z firmami chemicznymi nie do końca uczciwie. W chemii nawozowej (a zarówno w polskiej jak i rosyjskiej firmie odgrywa ona ogromną rolę) kluczem jest surowiec. Polskie firmy chemiczne z dumą wielokrotnie podkreślały, że pod względem efektywności nie mają się czego wstydzić. Problem w tym, że koszt gazu odgrywa przy produkcji kluczową rolę. Nawet więc jeśli nasze instalacje są wydajniejsze od rosyjskich o 25 proc. to i tak trudno naszym firmom rywalizować skoro rosyjskie koncerny chemiczne płacą za gaz znacznie mniej.
Branża chemiczna nie bez powodu podaje jako przykład nieuczciwej konkurencji tą dwoistość cenową. Względnie tani gaz dla rodzimych firm, dużo droższy dla zagranicznych odbiorców.
Taka polityka jest nieuczciwa. W przypadku zaistnienia na naszym rynku podmiotu który miałby nieco tańszy gaz (wystarczyłoby tylko trochę) los pozostałych chemicznych podmiotów byłby przesądzony. Być może, gdyby Rosjanie sprzedawali surowiec własnym firmom po rynkowej cenie, sprzeciw wobec sprzedaży Tarnowa byłby znacznie niższy.
Traci chemia, traci PGNiG
Kolejną ofiarą przejęcia przez Rosjan Grupy Tarnów może być PGNiG. Do trzech zakładów GT nasz gazowy potentat dostarcza około 1,3 mld m3 gazu rocznie. Po uruchomieniu planowanych instalacji i np. opartych na gazie nowych elektrociepłowni tego gazu będzie znacznie więcej.
I tu rodzi się pytanie kto będzie gaz dostarczał do Tarnowa? Oczywiście nie ma gwarancji, że przy powstającym właśnie rynku gazu będzie to nasz krajowy dominator. Chciałbym jednak, aby decyzje te zapadły jasno i czytelnie w oparciu o względy ekonomiczne. Tymczasem Rosjanie ze swoim różnicowaniem odbiorców takiej rękojmi nie dają. Nie zdziwiłbym się nawet gdyby gaz ze złóż znajdujący się w sąsiedztwie ZA Tarnów był droższy od tego z Jamału. To nie tylko gdybanie. Największym odbiorcą rosyjskiego gazu jest Ukraina. Pomimo tego, że leży znacznie bliżej pól gazowych niż Niemcy, płaci za surowiec znacznie więcej. Gdzie tu ekonomia?
Skarb to może być za mało
Rosjanie chcą mieć 66 proc. akcji Grupy Tarnów. Skarb państwa zastanawia się w sprawie wezwania. Jeżeli jednak odpowie nie Rosjanie i tak mogą swoje ugrać. Po pierwsze nie wiadomo ile już mają akcji Tarnowa (być może w ogóle nie mają, ale to jeszcze nic nie znaczy). Rozproszony akcjonariat dysponuje nieco ponad 35 proc. akcji chemicznej spółki. Jeżeli nie jest przekroczony próg 5 proc. akcji nie trzeba o tym informować, Akcje dla Acronu mogą być przecież „zaparkowane” . W tej sytuacji wydaje się, że języczkiem u wagi może być to co zrobią OFE. Razem dysponują one ponad 30 proc. akcji Tarnowa.
Nie da się wykluczyć, że bój o Tarnów dopiero się rozpoczyna. Pierwsza oferta w wezwaniu jest swego rodzaju zwiadowcą, często spisanym na straty. Nie da się także wykluczyć kontrofert. Jeśli Rosjanie będą zdeterminowani bój o Grupę Tarnów może potrwać wiele miesięcy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nie sprzedawać Grupy Tarnów Rosjanom!