Inwestorzy, którzy przed laty ubiegali się o możliwość kupienia większościowego pakietu akcji Zakładów Azotowych Kędzierzyn, dzisiaj, w przededniu kolejnej próby prywatyzacji tej spółki w ogóle się nią nie interesują. Czy znajdą się inni chętni?
Pierwszą próbę MSP podjęło w 2001 r. Chęć zakupu kędzierzyńskiej spółki wyraził wtedy należący do słowackiego biznesmena Andreja Babisa, zarejestrowany w Czechach Agrofert Holding (kontrkandydatem była grupa Orlenu). Jednak - jak napisano w ministerialnym dokumencie "Ocena przebiegu prywatyzacji majątku Skarbu Państwa w 2001 r." - inwestor złożył propozycję zmiany ustalonych wcześniej warunków sprzedaży, a dodatkowo nie przedstawił wiarygodnego potwierdzenia źródeł sfinansowania transakcji. W tej sytuacji w lutym 2002 r. resort zdecydował się odstąpić od rokowań.
Gdy trzy lata później Kędzierzyn ponownie trafił pod młotek, Agrofert Holding podjął kolejną próbę przejęcia spółki. Nie znalazł się jednak na krótkiej liście potencjalnych nabywców ZAK. Trafiły na nią: należący do Orlenu Anwil, skandynawska Yara oraz PCC AG. Wybór Nafty Polskiej padł ostatecznie na tę ostatnią firmę. Zarejestrowana w Niemczech grupa PCC za 80-proc. pakiet akcji ZAK-u miała zapłacić ponad 100 mln zł, a ponadto zobowiązała się do przeprowadzenia w spółce inwestycji o łącznej wartości 360 mln zł - przypomina "Parkiet".
Choć wszystko było już dopięte na ostatni guzik, i ta próba prywatyzacji ZAK-u zakończyła się niczym. Rząd PiS twierdząc, że wynegocjowana suma jest za niska, nieoczekiwanie odstąpił od sprzedaży zakładów.
Zarówno Agrofert Holding, jak i PCC EU (następczyni grupy PCC AG) mają dziś ponowną szansę ubiegania się o zakup akcji ZAK-u. Jednak ani czeska firma, ani grupa z Niemiec najwyraźniej nie będą już chciały skorzystać z tej szansy. Andrej Babis bardzo niechętnie kontaktuje się teraz z polskimi mediami. Na zadane przez "Parkiet" pytania, odpowiedział zdawkowo: - Agrofert nie planuje obecnie żadnych inwestycji w Polsce.
Duży dystans wobec prywatyzacyjnej oferty MSP ma dziś również Waldemar Preussner. - Nie chcę drugi raz wchodzić do tej samej rzeki - deklaruje, pytany o to, czy jego firma będzie zainteresowana zakupem akcji ZAK-u. Właścicielowi grupy PCC, jak sam mówi, po prostu szkoda czasu na projekty uzależnione od politycznej woli.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Byli chętni na Zakłady Azotowe Kędzierzyn teraz mówią "pas"